Chcesz się dowiedzieć, czym jest medytacja zen, ale nie masz za dużo czasu na czytanie długaśnych wywodów, hm? Nie ma problemu. Słowem? Jest ona „tylko siedzeniem” (shikantaza).
Za krótko? ;-) Cóż, tutaj nie ma szczegółowych instrukcji – żadnych wskazań co do tempa oddychania, długości bądź braku pauzy między wdechem a wydechem, a tylko ogólne (by nie powiedzieć: ogólnikowe) wskazanie, aby „być tu i teraz”. Możesz skupiać się na oddechu (aby nie zbyt nachalnie), a nawet liczyć wdechy. Tak więc: siedzisz, oddychasz. Przestajesz działać. Takie wyłączanie silnika. Myślisz „czy już medytuję?” – i TAK, medytowałeś, zanim zadałeś sobie to pytanie. :-) Masz być uważny, obserwować przepływające myśli jak obłoki, nie ingerować, a tylko pozwolić im przemknąć i rozpaść się. Trudne? Faktycznie nie za proste. Ciężko jest przerwać tę niewidzialną nić łączącą Ciebie (to, co nazywasz „Ja”) i myśl. Zdać sobie sprawę, że myśl jest osobnym bytem. Wyciszyć wewnętrzny monolog. Z drugiej strony, przecież Ci się nie spieszy. Nie musisz tego opanować od razu. W ogóle nie musisz tego opanować. Zdajesz sobie sprawę, że nic nie musisz. W końcu… co innego możesz zrobić? „Co innego masz w życiu do roboty oprócz śnienia, oddychania, kochania i umierania?”
Zen uczy nas, że medytacja nie ma celu – jest piękna, bo jest całkowicie bezcelowa. Jest jedyną wolną od celu i pragnień czynnością jaką wykonujemy.
Inną ciekawą formą zen jest medytacja nad koanem. W prostych słowach koan to zagadka, która jest tak paradoksalna, że zastanawianie się nad nią pomaga wyłączyć racjonalny umysł. Przykład (mój ulubiony koan): „Jaki jest dźwięk jednej klaszczącej dłoni?” Czysty mindfuck. ;-) Można powiedzieć, że koan nieco przypomina dowcip: udowodniono, że kiedy słyszymy kawał, nasz umysł czuje się zagubiony z powodu paradoksu, gry słów, nielogicznego zachowania głupiej blondynki/policjanta/kogoś tam… i się śmiejemy – mózg w ten sposób rozładowuje napięcie. Z koanem jest podobnie. Paradoks, zagubienie, paniczne poszukiwanie logiki.
Tyle, że reakcją jest nie tyle śmiech, co oświecenie.
Świetnie napisane:)
OdpowiedzUsuńLubie popcorn <3 :D
OdpowiedzUsuńWszystko mi się wali, czego bym nie tknęła. Szukając nie wiadomo czego i trafiłam na Twoją stronę:) Zaczęłam wczoraj medytować :) nic więcej mi nie zostało Dzięki za rady :):):)
OdpowiedzUsuńWszystko mi się wali, czego bym nie tknęła. Szukając nie wiadomo czego i trafiłam na Twoją stronę:) Zaczęłam wczoraj medytować :) nic więcej mi nie zostało Dzięki za rady :):):)
OdpowiedzUsuńSama medytacja faktycznie potrafi wnieść do naszego życia bardzo wiele dobrego. Chcę powiedzieć, że ja właśnie o samej medytacji sporo dowiedziałam się ze strony https://pomedytuj.pl/ i mnie ona bardzo zaciekawiła.
OdpowiedzUsuń